„Wszyscy mają Mambę – mam i ja!”, przypomina się reklama z dzieciństwa. Szczęście, bo po północy jeszcze udało zarejestrować się – już nie tak piękny, zanikający, ale nadal efekt Zorzy.
Zorza to efekt oddziaływania wiatru słonecznego na magnetosferę Ziemi. Na to wydarzenie czeka wiele osób i więcej fotografów. Setki amatorów i profesjonalistów próbuje uwiecznić to rzadkie zjawisko nad krajami Europy w tym Polski. Trochę się spóźniłem przez staranne drukowanie pracy dyplomowej. Przeczytałem ostatni raport zorzowy na stronie polskiastrobloger.pl, 17 marca 22:30 -> „burza G3 nadal możliwa do zauważenia”. 00:30, wsiadłem w auto i pojechałem nad najbliższe znane mi jezioro z widokiem na północ, w stronę morza. Tam też na niebie miała ukazać się zielono fioletowa poświata. Bez statywu, tylko obiektyw i wyzwalacz. Klucze i gaz na natrętne psiaki, które nocą opuszczają gospodarstwa i w takim miejscu łatwo je spotkać. Aby aparat patrzał w niebo, odkręciłem stopkę od statywu i podłożyłem pod osłonę obiektywu, czyli tulipan. Teraz wystarczyło położyć się na mostku w bezruchu i czekać aż wybuchnie zorza. Most się bujał, ręce skostniały, ale zdjęcie zorzy nad Polską jest.
Wskazówki na przyszłość, jak fotografować zorzę polarną:
- jeśli usłyszysz tzw. „alarm burzowy”, jedź daleko poza światła miasta na otwartą przestrzeń: pole, z dala od drzew, które mogą przysłonić widok nad horyzontem, z dala od turbin wiatrowych, które mogą przesłonić widok lub oświetlić scenę
Alarm burzowy mam na myśli wiadomości o tym, że był wybuch na słońcu i możemy spodziewać się burzy. Osobiście polecam obserwować za pomocą social mediów tę stronę www.polskiastrobloger.pl/p/live-solar-update - wybierz dobre miejsce – morze, góry, otwarta przestrzeń
- zabierz statyw i szerokokątny obiektyw – około 16mm na pełną klatkę i np. 10-22 na APS-H powinno wystarczyć,
na zimną noc rękawiczki, - zorza to nie zjawisko występujące ciągle, momentami mogą być większe „wybuchy”, jeśli taki zauważysz wtedy rób zdjęcia,
- ustawienia aparatu podobne jak dla zdjęć nocnych.
Pingback: Czerwony Księżyc - krwawe zaćmienie - Michał Wielgat
Pingback: Czerwony Księżyc-krwawe zaćmienie - Michał Wielgat